RaczejNieInaczej
Ostrożny rozmówca
Dołączył: 05 Mar 2007 Posty: 156
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/3 Skąd: Kraków
|
Wysłany: Sob 19:37, 24 Mar 2007 Temat postu: Nagrody Darwina |
|
|
Z wiki => Nagrody Darwina (ang. Darwin Awards) to corocznie przyznawane w wyniku głosowania w internecie "nagrody". Mają one wyłącznie charakter symboliczny i nasycone są czarnym humorem, a nazwane są nazwiskiem twórcy teorii ewolucji - Charlesa Darwina, by "Upamiętnić osoby, które przyczyniły się do przetrwania naszego gatunku w długiej skali czasowej, eliminując swoje geny z puli genów ludzkości w nadzwyczaj idiotyczny sposób".
Np.:
Awaria.
Mieszkaniec miasteczka Olate w Kansas - John B. zapłacił życiem za przywiązanie do samochodu, którego awaria zatrzymała na przejeździe kolejowym. Po nieudanych próbach samodzielnego uruchomienia samochodu, mężczyzna zaczął wzywać pomocy przez aparat komórkowy. Maszynista pociągu który akurat wtedy nadjechał, zatrąbił, jednocześnie hamując skład. John nie odwracając się machnął kilkakrotnie ręką, ogarniając się od natrętnego hałasu i zakrył ucho dłonią, żeby zgrzyt hamulców, łoskot kół o dźwięki syreny przeszkadzały mu w rozmowie. Policja uwolniła maszynistę od winy za zgon pechowego kierowcy.
Samobójca:
Francuz, Jacques LeFevier postanowił popełnić samobójstwo. Aby mieć pewność, że próba samobójcza się powiedzie stanął na urwisku i przywiązał kamień do szyi. Następnie wypił truciznę i podpalił swoje ubranie. Próbował nawet zastrzelić się podczas skoku, ale kula chybiła przecinając linę z kamieniem. Woda morska, do której wpadł niedoszły samobójca, ugasiła ogień, a zalewając usta, spowodowała wymioty, które usunęły truciznę z żołądka. Jacques został wyciągnięty z wody przez rybaków i odwieziony do szpitala, gdzie zmarł z powodu wychłodzenia organizmu.
Przestrzelił:
Dwóch zamroczonych alkoholem 47-latków z Kentucky postanowiło zabawić się w Wilhelma Tella, który przeszył strzałą z kuszy jabłko na głowie swego syna. Larry postawił sobie na głowę puszkę piwa i krzyknął do swego druha, Silasa: "Strzelaj!". Silas wypalił z dubeltówki, ale niestety nie był Wilhelmem Tellem i trafił Larry'ego w środek czoła. Szkoda, byli przecież najlepszymi przyjaciółmi", opowiadał później szeryf, Harold Harbin.
Instruktaż:
52-letni właściciel szkoły obsługi maszyn w Perth w Australii Peter, zamierzał nakręcić film wideo pt. "Jak prawidłowo prowadzić podnośnikowy wózek widłowy". W pewnym momencie niefortunny kierowca wypadł z kabiny i został zmiażdżony przez koła. Dochodzenie wykazało, że Peter złamał wszystkie przepisy - jechał za szybko, po nierównym terenie i nie zapiął pasa bezpieczeństwa. Pechowy Australijczyk nakręcił najbardziej przekonywające (a zarazem ostatnie) wideo szkoleniowe w swoim życiu.
Policja przybyła za późno:
W 1999 roku wśród nominowanych znalazł się Amerykanin hodujący 5-metrowego pytona birmańskiego. Wąż - dusiciel tych rozmiarów jest silniejszy od każdej ludzkiej istoty. Pewnego dnia pyton niespodziewanie chwycił zębami głaszczącą go dłoń i zaczął ją pożerać, jednocześnie oplótł swego pana śmiertelnym uściskiem. Żona zaatakowanego (obecna przy incydencie), nie odważyła się ugodzić gada nożem, wezwała tylko policję. Funkcjonariusze przybyli za późno. "Mamy nadzieję, że ofiara zdążyła jeszcze swym wolnym ramieniem stłuc żonę na kwaśne jabłko", czytamy w komentarzu.
Się przyczepił!
Mieszkaniec Vermont Ronald Demuth wpadł niedawno w niezłe tarapaty.
Podczas oprowadzania po miejscowym Zoo grupy aktorów z Petersburga pan Demuth przeholował, chcąc pokazać im jeden z cudów Ameryki. Wybrał ciekawy sposób by zaprezentować siłę ... "Szalonego kleju" (Crazy glue) Chcąc pokazać jak silny jest klej Demuth nałożył trochę kleju na dłonie i wybrał ... śmieszny sposób - przytknął swoje dłonie do pośladków przechodzącego nosorożca. Nosorożec, żyjący w Zoo już od 13 lat, początkowo nie wykazał żadnego zaniepokojenia, gdyż poklepywanie go przez zwiedzających było normalną częścią wycieczki. Jednakże w pewnym momencie zorientował się w rodzaju więzi (niedobrowolnej) jaka łączy go z panem Demuth i wtedy ... spanikował, zaczął biegać jak szalony dookoła wybiegu, ciągnąc za sobą pasażera.
"Sally (nosorożec) nie czuła się ostatnio zbyt dobrze. Miała straszne zaparcia. Dlatego daliśmy jej sporo środków przeczyszczających i rozluźniających, by ulżyć jej cierpieniom. Stało się to na chwilę przed głupim żartem pana Demuth" powiedział James Douglas opiekun zwierzęcia.
Podczas szaleńczego biegu Sally zniszczone zostały dwa ogrodzenia, uszkodzona ściana wybiegu i uciekło wiele małych zwierząt. Dodatkowo trzy kozły piżmowe i jedna kaczka zostały zadeptane na śmierć.
Co do pana Demuth, to trzeba było ekipy medyków i opiekunów zwierząt, by móc uwolnić pośladki nosorożca od jego dłoni. Najpierw należało schwytać zwierzę i uspokoić je. W tym momencie zaczęły działać środki przeczyszczające i pan Demuth skąpał się w kilkudziesięciu litrach rzadkiego gauna nosorożca. "To była trudna sprawa. Musieliśmy jednocześnie uspokajać Sally i osłaniać twarze przed gaunem. Pan Demuth był w nim po szyję. Kiedy udało się nam ją złapać trzech ludzi z szuflami musiało pracować, by zapewnić mu dostęp powietrza. Dopiero wtedy mogliśmy go odkleić." Powiedział Douglas. "Myślę, że teraz Demuth daruje sobie na jakiś czas zabawy z klejem".
Rosjanie obserwowali całą scenę zdziwieni, choć w podziw wprawiła ich siła kleju. "Kupię trochę dzieciom, ale nie pozwolę im go zabierać do Zoo" powiedział Vladimir Zolnikov, szef grupy.
Śmiertelna grawitacja:
22 letni mieszkaniec miasteczka Reston w Stanach Zjednoczonych został znaleziony martwy, po tym jak próbował wykonać skok bungee z 30 metrowego wiaduktu kolejowego, wykorzystując jako linę złączone linki holownicze. Policja Fiarfax County podała, że Eric A. Barcia, pracownik baru fast - food, połączył kilka linek holowniczych razem, owinął jeden koniec wokół jeden nogi, zaś drugi koniec przyczepił do barierek wiaduktu. Następnie skoczył i ... uderzył w chodnik! Warren Carmichael, rzecznik policji, stwierdził, że Barcia był sam, ponieważ niedaleko znaleziono jego samochód. "Długość przygotowanej przez niego liny była większa niż wysokość wiaduktu" powiedział Carmichael. Policja twierdzi, że przyczyną zgonu były ogólne obrażenia.
Bombowy facet:
Iracki terrorysta Khay Rahnajet, nie nakleił wystarczającej ilości znaczków na liście - bombie i powróciła ona do niego oznaczona "zwrócić nadawcy". Otworzył list i wyleciał w powietrze. Podobna historia przydarzyła się kolumbijskiemu terroryście - Fernando Varro, który wysłał paczkę z bomba do ambasady USA. Na przesyłce zapomniał jednak nakleić znaczka, więc poczta zwróciła ja nadawcy. Varro otworzył pakunek i wyleciał w powietrze.
Terrorysta?
Wyróżniony został również Filipinczyk o imieniu Augusto, który, grożąc granatem ręcznym, uprowadził samolot lecący z Davao do Manili. Zrabował współpasażerom równowartość 25 tys. dolarów, odbezpieczył granat, wrzucił zawleczkę do kabiny i wyskoczył na spadochronie domowej roboty. Spadochron nie zdołał zahamować lotu ku ziemi, zresztą Augusto wciąż ściskał odbezpieczony granat. Policja znalazła później na ziemi dwie dłonie. Tyle tylko pozostało z niefortunnego porywacza.
Poskakali sobie:
W 1999 r. nagrodę otrzymali Kambodżańczycy z prowincji Svay Rieng, którzy w barze poszukiwali dreszczyku emocji, skacząc na potężną minę przeciwczołgową. "Ich żony nie znalazły później w kraterze po eksplozji nawet kawałeczka mięsa", relacjonowali świadkowie. (PS a gdzieś nawet czytałam, że jacyś koleśie w piłkę nożną z miną chcieli pograć....lol)
Na tytuł najgłupszego zasłużył sobie pewien pakistański sędzia. W czasie prowadzonej przez niego rozprawy, oskarżony twierdził, że groził policjantom nie prawdziwym, ale ćwiczebnym granatem. Prokurator nie wierzył, więc sędzia niewiele myśląc zdecydował się na prosty eksperyment śledczy: wziął granat do ręki i wyciągnął zawleczkę... Dowód rzeczowy był prawdziwy!!!
Najdziwniejsze w tej historii jest to, że sędzia nie zginął.
Głównym laureatem w 2002 roku został nieznany Chorwat. Postanowił zabawić przyjaciół i znajomych w dniu1 stycznia 2002 fajerwerkami, ale bez wydawania pieniędzy. Po wojnie, bardzo łatwo znaleźć w Chorwacji minę lub w najgorszym razie granat. Kiedy go już znalazł, zaczął wydobywać z niego materiał wybuchowy przy pomocy... piły elektrycznej. Skutek można sobie łatwo wyobrazić nawet wtedy, kiedy granaty oglądało się tylko w kinie.
Drugim laureatem został zwolniony przedterminowo Amerykanin o imieniu Gerald. Za przekroczenie prędkości został 7 marca 2002 zatrzymany przez policję, co w jego sytuacji oznaczało by automatyczny powrót do więzienia. Porzucił więc auto i zaczął uciekać. Policjanci ruszyli w pogoń i zaczęli strzelać. Gerald odpowiedział ogniem. Nie odrywając wzroku od drogi przed sobą strzelał za siebie. Trzykrotnie spudłował, ale za czwartym razem trafił - prosto we własną głowę.
Kolejny Amerykanin imieniem Daniel strzelał celniej, co nie znaczy lepiej. Razem z kolegą postanowił 14 lutego poćwiczyć celność strzelając do... izolatorów linii wysokiego napięcia. Przewody ze zniszczonych izolatorów spadły na ziemię i zaczęły iskrzyć. Daniel przerażony, że zacznie się pożar, chwycił przewód, żeby go odrzucić. Zginął na miejscu.
Podobno niezdrowo jest ucinać gałąź na której się siedzi. Okazuje się, że ucinanie tej nad głową też może być szkodliwe dla zdrowia. Przekonał się o tym 18 lutego 2002 Hawajczyk Joshua. Nocą poszedł do lasu, żeby uciąć gałąź z bardzo twardego drzewa koa (za taką gałąź można zarobić nawet 50 dolarów). Po wdrapaniu się na drzewo i przymocowaniu linami do pnia, Joshua zaczął piłować gałąź będącą bezpośrednio nad nim. Martwego Joshuę policja znalazła na drzewie, zabójcza gałąź leżała na ziemi.
Następny laureat, to klasyczny oszust ubezpieczeniowy - Tyrolczyk Andreas. Po ubezpieczeniu się w kilku firmach na życie i zdrowie postanowił zainscenizować zamach na swoje życie. Nieznani bandyci mieli napaść na niego i okaleczyć. Poprosił swojego kuzyna o pomoc i ten na odludnej wiejskiej drodze uciął mu nogę. Niestety żaden z nich nie znał zasad pierwszej pomocy, a karetka pogotowia przyjechała trzy kwadranse po tym, jak Andreas wykrwawił się na śmierć.
Gracz bilardowy z podmoskiewskiej wioski Tomilino został kolejnym laureatem. Podczas szarpaniny pomiędzy ochroniarzem baru a jednym z gości, temu ostatniemu wypadł pistolet. Jeden z graczy, poproszony przez ochroniarza o podanie broni nie wymyślił niczego lepszego, niż podniesienie jej kijem bilardowym za spust. Pistolet oczywiście ześlizgnął się po kiju - skutek wiadomy: kula trafiła prosto w serce.
49-letni Rodney z więzienia w Arizonie w ramach protestu odmawiał korzystania z toalety w celi - i jak to określił przedstawiciel władz więziennych - robił pod siebie. Protest się przedłużał, posadzka robiła się coraz bardziej śliska... Rodney poślizgnął się, upadł, rozbił sobie głowę i umarł.
Następny laureat nigdy się pewnie nie dowie, ze wygrał konkurs na najodważniejszego. W sylwestrową noc Brazylijczyk Antonio postanowił wraz z przyjaciółmi zagrać z rosyjską ruletkę. Nie mieli broni, ale od czego pomysłowość. Zwycięzcą miał zostać ten, kto najdłużej wytrzyma z zapalona petardą w zębach... wygrał Antonio. Jego pogrzeb był bardzo uroczysty.
Nie zawsze blokowanie dróg przynosi spodziewane rezultaty. Licząc na szybki zysk, szajka bandytów z Bangladeszu zablokowała samochodem z wyłączonymi światłami drogę i oczekiwała na ofiarę. Rolnik przewożący w ogromnej ciężarówce kilka krów nawet ich nie zauważył. Pięciu rabusiów zginęło na miejscu, szósty w stanie ciężkim trafił do więzienia - przeżył i dostał tylko dyplom honorowy.
Dziesiątkę największych idiotów 2002 roku zamyka brazylijski taksówkarz, który stracił życie w przeciągu. Po wysadzeniu pasażera na międzynarodowym lotnisku w Rio de Janeiro, postanowił skrócić sobie drogę i przejechać przez pas startowy na którym boening 737 przygotowywał się do startu. Do tragedii doszło, kiedy taksówka znalazła się za jego silnikami. Samochód wraz z kierowcą pofrunął w powietrzu i uderzył w skały znajdujące się 25 metrów od pasa. Po trzech dniach taksówkarz zmarł w szpitalu.
Więcej znajdziecie na [link widoczny dla zalogowanych]
|
|